24 marca 2012

Twitter w edukacji?


Twitter w edukacji?

fot. Fanie! / flickr.com
Grupa studentów siedzi w sali wykładowej. Przed nimi chciałoby się rzec - telewizory i to w dodatku włączone. To komputery. Wszyscy studenci zalogowani są na Twitterze. Profesor prowadzący grupę również. Rozpoczyna się egzamin. Mają 60 sekund na odpowiedź i tylko 140 znaków...

Mikroblogerzy są wśród nas

Z badań agencji social media Think Kong i serwisu badawczego StudentsWatch.pl wynika, że 65 proc. internautów tworzy własne treści, które później publikuje m.in. w serwisach społecznościowych. Co więcej, 85 proc. dzieli się materiałami znalezionymi w internecie z innymi. – Większość ludzi to właściwie mikroblogerzy. Regularnie polecają, udostępniają, piszą. – komentuje Norbert Kilen z Think Kong [Prawie dwóch z trzech internautów tworzy własne treści]. Dla nauczyciela oznacza to, że mikroblogi mają potencjał edukacyjny. Oczywiście, w moim odczuciu, sens posłużenia się mikroblogami w edukacji ma zastosowanie w pracy z uczniami szkół średnich lub ze studentami. Młodsi również blogują, niemniej jednak na początku edukacji może to być dla nich trudne zadanie. Wyciąganie wniosków i myślenie konkretne (zawarte w 140 znakach lub 160 znakach w przypadku BLIP-a) łatwiej przychodzi uczniom starszym.

Komunikacja na Twitterze

Paul Levinson, autor książki „Nowe nowe media”, opisuje portale społecznościowe pod kątem edukacji. O Twitterze napisał, że jego rewolucyjny charakter polega na maksymalnym skróceniu czasu dzielącego myśl i zapis wiadomości od jej adresatów. Twitter, jego zdaniem, to połączenie komunikacji interpersonalnej z komunikacją masową. Komunikacja interpersonalna jest precyzyjna i dwukierunkowa (nadawca może przekształcić się w odbiorcę i odwrotnie), natomiast komunikacja masowa ma szeroki zasięg i jest jednokierunkowa (jeden podmiot wysyła wiadomość wielu odbiorcom jednocześnie). Klasa jest jedną z przestrzeni, gdzie może się odbywać komunikacja interpersonalna, jak i masowa. Levinson pisze, że kiedy prowadzi wykład, a studenci go słuchają to jest to komunikacja masowa, ale jeśli student zada pytanie, a on na nie odpowie, wtedy przechodzą w tryb komunikacji interpersonalnej. Twitter jego zdaniem przenosi zasadę, która rządzi klasą czy salą wykładową na skalę globalną. Wiadomości w Twitterze mogą pełnić funkcje edukacyjne, czyniąc wymianę informacji grupa-jednostka tak łatwą, jak wymiana jednostka-grupa. Jak wykorzysta to nauczyciel czy wykładowca to już kwestia indywidualnych zainteresowań. Pytanie tylko, czy w ogóle zechce?

Jak zastosować mikroblogi w edukacji?

Jednym z przykładów wykorzystania Twittera w edukacji jest pomysł opisany w leadzie. Czy możemy sobie wyobrazić taki egzamin? Owszem. Jak się okazuje można zadawać pytanie na Twitterze i oczekiwać konkretnej odpowiedzi. Bez przysłowiowego „lania wody”. Albo znasz odpowiedź, albo nie, a przy okazji jest ciekawie. Forma egzaminu może być oczywiście łagodna lub bardziej rygorystyczna. Może to być również forma zaliczenia - dowolność pozostawiam kreatywnemu nauczycielowi. Każdy pomysł jest wartościowy. Z doświadczenia wiem, że studenci reagują na taką formę egzaminu raczej zaciekawieniem niż strachem czy zniechęceniem. Innym pomysłem, jest przykład opisany w książce Aleksandry Pezdy pt. „Koniec epoki kredy”. Na jednej z amerykańskich uczelni nauczycielka historii stoi przed kilkudziesięcioosobową grupą. Trwa dyskusja o segregacji rasowej i walce o równouprawnienie. Uczniowie w dwu-trzyosobowych grupach zerkają w ekrany laptopów lub telefonów komórkowych. Za nauczycielką znajduje się ekran, a na nim zapis dyskusji toczącej się równolegle na Twitterze. Oczywiście są to trudne zajęcia do przeprowadzenia, ale dające możliwość wypowiedzenia się wszystkim, nawet tym, którzy nie mają siły przebicia, są nieśmiali lub po prostu nie mogą być obecni na danym wykładzie. Ciekawym zastosowaniem BLIP-a czy Twittera może być też próba relacjonowania za ich pomocą wycieczek bądź wydarzeń szkolnych, wykładów czy konferencji. W jednym wątku możemy zebrać szereg informacji na dany temat, a także wywołać ciekawą dyskusję bogatą w argumenty. Jak to wygląda w rzeczywistości? Mikroblogi nadal rzadko wykorzystywane są w edukacji. W Polsce zdarzają się konferencje z wykorzystaniem Twittera (jak choćby debata o ACTA) i to jest już krok w przód. Zwolennikiem wykorzystania mikroblogów w edukacji jest Witold Kołodziejczyk – redaktor naczelny miesięcznika „Edukacja i Dialog”, a także twórca szkoły Collegium Futurum, gdzie młodzi ludzie uczą się za pomocą nowoczesnych technologii i narzędzi multimedialnych. Witold Kołodziejczyk początkowo promował szkołę właśnie na mikroblogu – BLIP- ie.




Collegium Futurum na BLIP-ie

Witold Kołodziejczyk jest również jedną z nielicznych osób, która na mikroblogu polecała książki warte przeczytania oraz zamieszczała zdjęcia z wykładów. Takich nauczycieli niestety nadal jest niewielu.





Z profilu Witolda Kołodziejczyka – BLIP


Umarł król, niech żyje król?

Wiele osób uważa, że era mikroblogów odeszła już w zapomnienie, a wraz z nią wszelkie próby wykorzystania ich w edukacji. Może jednak nie warto się poddawać? Każde narzędzie w edukacji jest dobre. Potrzebni są tylko kreatywni nauczyciele. Młodzi ludzie nadal tweetują. To, czy nauczyciel wykorzysta niewykorzystane szanse zależy wyłącznie od niego. Mikroblogi mogą być zastosowane w sposób przemyślany w edukacji. Nie powinny być nadużywane, ale powinno się wykorzystać naturalną zdolność uczniów do używania tych narzędzi. Co ważne, te narzędzia nic nie kosztują, a kształcą one przydatną umiejętność precyzowania swoich myśli, udzielania krótkich i rzetelnych informacji, a także pozytywnie wpływają na interakcję między użytkownikami. Krótkie formy, jak pisze Levinson, stanowiły zawsze część nas samych i żaden system edukacyjny tego nie wyprze, a uczniowie chętnie będą z nich korzystać.

Tekst jest lekko zmodyfikowaną wersją artykułu "Twitter w edukacji?", napisanego dla socjomania.pl.

Katarzyna Blak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz